Dock Scheduler okazał się kamieniem milowym w zarządzaniu załadunkami i rozładunkami
Dlaczego digitalizacja i Dock Scheduler okazały się "game changerem" dla firmy Centrum Pali. Rozmawiamy z Wojciechem Kośnikiem - Key Account Managerem.
- Centrum Pali
- Największy polski producent prefabrykowanych pali żelbetowych i fundamentów palowych dla konstrukcji nośnych sieci trakcyjnej. Firma posiada profesjonalne Laboratorium Zakładowe, wyposażone w nowoczesny sprzęt kontrolno-badawczy.
Dlaczego rozpoczęli Państwo proces digitalizacji firmy? Czy zauważył już Pan korzyści wynikające z cyfryzacji procesów logistycznych?
Wojciech Kośnik: W Centrum Pali postawiliśmy na cyfryzację procesów i gospodarki magazynowej wiele lat temu. Taka strategia umożliwia nam optymalizację pracy, redukcję kosztów oraz poprawę relacji z partnerami. Jeśli kierowca nie marnuje czasu na stanie w kolejce do załadunku, mamy większe szanse na owocną współpracę.
Dzięki cyfryzacji mogliśmy także przyglądać się pracy całego systemu i wyciągać wnioski. I we właściwym momencie zdecydowaliśmy się na kolejne przedsięwzięcie, czyli wdrożenie systemu zarządzania oknami czasowymi Dock Scheduler.
Jakie problemy w obsłudze magazynu występowały najczęściej i w jaki sposób Dock Scheduler pomógł je rozwiązać?
Wojciech Kośnik: Dzięki awizacji dostaw praca w magazynie została lepiej rozłożona w czasie, zniknął problem uciążliwego oczekiwania na załadunek lub rozładunek. Zyskaliśmy dodatkowe moce przerobowe, a przewoźnicy mogą teraz elastycznie planować przyjazdy. I to okazał się milowy krok przy obsłudze codziennych załadunków.
Często słyszymy, że jedną z głównych bolączek managerów jest komunikacja na linii załadowca i przewoźnik. Czy wdrożenie DS poprawiło też ten element?
Wojciech Kośnik: Tak, zdecydowanie. Wzrosła transparentność w komunikacji między nami, a przewoźnikiem lub spedytorem. Zniknęły uwagi dotyczące nieobsłużonych ładunków, podejrzenia, że ktoś został załadowany poza kolejnością, itp. Wszystko bowiem widoczne jest w systemie.
Swoją współpracę z CargoON rozpoczęli Państwo jednak od modułu Freights. Jakie problemy skłoniły Państwa do implementacji modułu do kompleksowej obsługi ładunków?
Wojciech Kośnik: Platforma do obsługi przewozów w znaczący sposób odciążyła zajmujący się tym zespół. Wszystkie zlecenia transportowe trafiają teraz do systemu, do cyfrowego świata. Skończyły się telefony z powtarzającymi się pytaniami w rodzaju ,,kim jesteśmy, co wozimy, dokąd jeździmy, a może inna kwota’’ itp. Zespół mógł się dzięki temu bardziej skupić na jakości przewozów, wyborze najlepszego frachtu czy analizie, ile jeszcze pojazdów potrzebujemy. Część stricte formalną, papierową przejęła platforma. Dzięki platformie udało się także uporządkować bazę przewoźników, a jako firma z dwudziestoletnim stażem mieliśmy ją całkiem sporą. Podział przewoźników na grupy zaoszczędził nam czas na szukanie właściwego partnera transportowego i przyspieszył proces pozyskiwania frachtów.